Uff dawno mnie tu nie było.

Szalony czas za nami: intensywne 2 tygodnie rehabilitacji, później święta równie intensywne. Ciągle w biegu i w pośpiechu, ale zwalniamy…
Hit najważniejszy – Marysia zaczęła raczkować!!!! Od kilku dni raczkuje i polubiła to 🙂
Bardzo, bardzo się cieszymy!!
Również dla paskudnej asymetrii jest szansa, bo trafiłyśmy na terapię czaszkowo-krzyżową i to ma sens! Wierzę w efekty. (chyba nie pisałam, ze nasz kręcz jednak nie jest kręczem i myślałam, że kogoś zabiję!)
Przed nami niezwykła niedziela kanonizacyjna. Wiele ludzi i spraw niosę ze sobą na ten dzień….

A z najnowszych anegdotek dzieciowych.
Mąż z Jasiem robią świnkę do święconki (tradycja rodziny męża, świnka z cytryny, oczy z pieprzu, nogi z zapałek). Robią nogi, oczy, uszy. Tata opowiada po kolei Jaśkowi, co robią, na co on wypala:
– A z czego zrobimy śwince siusiaka?
__
Dzieci bawią się w pokoju i słyszę:
– Marysiu wezwij heliptolel, bo jest pożar! – krzyczy Jaś
– Baaa – odpowiada Marysia
– Nie baaa, tylko heliptolel, bo w baa nie ma drabiny
🙂